Zielona szkoła

30 listopada wyruszyliśmy ku pięciodniowej przygodzie! W 19 osób (plus panie Iza Łukasiewicz oraz Małgorzata Konkol-Cioch) zapakowaliśmy się do autokaru i udaliśmy się w kierunku Borów Tucholskich, a konkretniej do Schodna. Już na początku podróży zaczęło się robić ciekawie – zepsuł nam się autokar! Czekając na następny umilaliśmy sobie czas śpiewaniem, więc nim się obejrzeliśmy, byliśmy dalej w drodze.

Zaraz po przyjeździe zakochaliśmy się w tym miejscu. Począwszy od otaczających szkołę pięknych lasów, poprzez przepyszne jedzenie, aż po niezwykle interesujące wykłady i zajęcia. Codziennie, nie zważając na pogodę, robiliśmy około 8 km po lesie, niekiedy czysto rekreacyjnie, a czasem podczas warsztatów terenowych, takich jak:

– „Orienting” z p. Arturem Sikorskim, podczas których dowiedzieliśmy się jak poruszać się w terenie w trudnych warunkach, obsługiwać busolę, obliczać azymut, a niektórzy nawet jak wspinać się pod górę w butach na obcasie 😉

– „Widziane a niedostrzegane – Porosty wciąż nieznane” z p. Anetą Liberą, gdzie szukaliśmy w lesie różnych gatunków porostów i uczyliśmy się je klasyfikować.

– „Biowskaźniki czystości wody” z p. Małgorzatą Łukaszewicz-Gniołyńską, która oprócz pokazania nam niezwykle urozmaiconej hydrosfery wokół ośrodka nauczyła nas również jak o nią dbać. Dała nam też drogocenne rady skąd czerpać pożywienie i czystą wodę, gdybyśmy zgubili się kiedyś w górach lub lesie.

Oprócz tego mieliśmy również okazję  uczestniczyć w wykładach:

-„Skarby polskiej przyrody – obszary chronione w Polsce” Marcin Węsiora

-„Wycieczka w epokę lodowcową” Piotr Kowalewski

-„Płazy i gady Polski” Tomasz Narczyński

-„Skały i skamieniałości okolic Schodna” Piotr Kowalewski

-„Nietoperze – nocni łowcy” Agnieszka Przesmycka

Jednak najbardziej wyczekiwane były posiłki! Panie kucharki rozpieszczały nas tak dobrym jedzeniem, że czuliśmy się jak w domu, a dokładki były brane masowo!

Wieczorami spędzaliśmy czas razem grając w karty, kalambury albo rozgrywając turniej w Fifę. Raz wybraliśmy się również na nordic walking, a ostatniego dnia odbyło się ognisko z kiełbaskami oraz grami i zabawami.

Te cztery dni były spędzone bardzo aktywnie, ale każdy z nas dobrze się bawił i smutno nam było, że musimy wracać. Najgorzej było znowu wrócić do „normalnej” szkoły – sprawdzianów, odpytywań i kartkówek. Ale kto wie? Może kiedyś znowu odwiedzimy Schodno?

Uczniowie klasy 2D i dwie uczennice klasy 2B

Agata Wiloch